Piszę z perspektywy osoby, która po raz pierwszy uczestniczyła w Modlitwie za miasto.

Należę do Mocnych w Duchu od roku. Przez ten czas Pan obdarzył mnie wieloma łaskami, działał intensywnie w moim życiu, czyniąc jednocześnie wiele uwolnień i dając poczucie bycia kochaną przez Niego. Od jakiegoś czasu pytałam Pana, co mam zrobić z tym, iż posiadam małe doświadczenie w ewangelizacji, ale jednocześnie mam bardzo palącą potrzebą oddania tego dobra i miłości, które dostałam. Na ostatnim spotkaniu Wspólnoty modliliśmy się m.in. o odwagę  wyjścia do nowych osób. Otrzymałam wyraźne przynaglenie do takiego działania.

W dniu wyjścia, tak naprawdę bałam się, że powiem coś, co nie będzie pochodziło od Pana i mogę tym samym kogoś zniechęcić. Denerwowałam się, że nie posiadam wystarczającej wiedzy. Obawiałam się odepchnięcia.

Byliśmy we czworo. Wyjście rozpoczęło się wspólną modlitwą. Moja para udała się na ul. Piotrkowską. Początek był dla mnie trudny, ponieważ były osoby, które nie chciały rozmawiać. Swoją historią podzieliła się z nami p. Janina. Zaskoczyła mnie jej postawa bo powiedziała o sobie:
”Tak długo żyję i jestem teraz chora, bo pokutuję za swoje grzechy z młodości.”

Bardzo dotknęła mnie lekkość tego stwierdzenia, wypowiedzianego bez żadnego cienia żalu, goryczy czy złości. Pani Janina utraciła ukochaną osobę, a obecnie zmagała się z chorobą, która nie pozwalała jej się sprawnie poruszać.

Byłam zdumiona jej umiejętnością godzenia się, pogodą ducha, oraz tym, że pomimo trudności nie ustawała w modlitwie. Na początku miałam poczucie, że nie nadaję się do tego typu posługi, ale kiedy już wracałyśmy pod Kościół oo. Jezuitów i modliłyśmy się, Pan wlał w moje serce mnóstwo pocieszenia i pokoju. W ogóle nie czułam, że coś poszło nie tak.

Bez Ciebie Panie nic nie mogę uczynić, dlatego dziękuję Ci za doświadczenie Twojej opieki, pokoju, miłości oraz pomocy w przełamywaniu się.

  AGNIESZKA